13.11.2012

Zespół Lene | Fotografia Portretowa i Muzyczna

W piątek (09.11) po pracy zamiast jechać do domu odpocząć po długim tygodniu wolałem pojechać na sesję z zespołem Lene. Miałem się spotkać z chłopakami (i, jak się później okazało, z panią, która jest nowym członkiem zespołu) w ich sali prób, tak więc odpowiednio wcześniej sprawdziłem u wujka googla gdzie to dokładnie jest i upewniłem się, że mój Dżi Pi Es znajduje ten adres bez problemu. Na szczęście dojechałam na miejsce... Gorzej było z powrotem, bo technologia satelitarna postanowiła mi spłatać figla i przez 5 minut błądziłem między jakimiś fabrykami szukając czegoś co można nazwać drogą :P W końcu wyłączyłem to ustrojstwo, wróciłem do punktu wyjścia i bez problemu mogłem udać się do domu, żeby w końcu odpocząć... tfu... żeby zgrać zdjęcia i siedzieć do późnej nocy wybierając te lepsze :] Każdy wie, że zdjęcia najlepiej wybiera się na ciepło, bo pamięta się jeszcze te najlepsze ujęcia :) Najtrudniej się to jednak robi po koncercie, który kończy się po północy i jedno oko już się powoli zamyka, ale drugie jednak patrzy na monitor i szuka tych najlepszych kąsków. Dodatkowo przy pierwszej selekcji zdjęć zawsze jest chęć zatrzymać się przy jednym na dłużej, wstępnie je opracować i pochwalić się komuś tym jednym kadrem :) Nic nie cieszy bardziej, niż obrobione zdjęcie tego samego dnia :) wtedy jest najlepszy efekt, bo każdy ma w myśli ten koncert, tę sesję, to wydarzenie... 

Dobra... my tu gady gadu, a to przecież ma być blog ze zdjęciami, więc zapraszam do oglądania :) 


Przy pierwszym ustawieniu użyłem do zdjęć parasola transparentnego 150cm, żeby jak najlepiej pokryć wszystkich członków zespołu i mieć przyjemną miękką jakość światła. Statyw był ustawiony z prawej strony aparatu i lewa strona zdjęcia padała lekko w cień, dlatego też dodałem drugą lampkę w softboxie Phottis easy-up 60x90 z lewej strony kadru.


Dodatkowo korzystając z tego, że chłopaki ustawili już i tak sofę w drugim pomieszczeniu, wykonaliśmy kilka ujęć indywidualnych oświetlając softboxem na boomie ze srebrną małą blendą od spodu.



Później chciałem każdemu zrobić indywidualne zdjęcia na ciemnym tle, dlatego ustawiliśmy się wzdłuż korytarza, żeby zostawić z tyłu pustą przestrzeń. Na bokach ustawiłem dwie lampki z kolorowymi żelami (Lene grają reggae/dub, więc wybór kolorów był oczywisty :)), a na główne światło został znowu użyty softbox Phottixa.




Gdy mieliśmy już wszystkie zaplanowane ujęcia, zaczęło się eksperymentowanie :) Jest to chyba najlepsza część każdej sesji, bo poza zdjęciami "poprawnymi" otrzymujemy coś innego i nietuzinkowego. Nie zawsze coś interesującego z tego wychodzi, ale dlaczego by nie spróbować, skoro już i tak wszyscy są na miejscu i są nastawieni na bycie męczonym przez fotografa :] Gdy słucham wypowiedzi innych fotografów to właśnie te końcowe zabawy dają najlepsze zdjęcia, które znajdują swoje stałe miejsce w portfolio.

Pierwszym eksperymentem było wypalenie korytarza, tak żeby uzyskać kontur postaci wraz z instrumentem.





Później wykorzystaliśmy podobny pomysł, ale na innych ustawieniach, co dało zupełnie inny efekt... W ten sposób z przepalonego korytarza przeszliśmy w "estradowe światła" :)





A już na sam koniec wykonaliśmy kilka ujęć bez żadnych lamp, jedynie przy pomocy zapalonych jarzeniówek.



Aby być na bieżąco ze wszystkimi jakże wspaniałymi postami najlepiej jest polubić mnie na Facebooku, gdzie zawsze będę dawał zapowiedź nowego wpisu.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz