20.06.2014

Filip Drogoś - drugie spotkanie z mistrzem :) | Fotografia Portretowa i Muzyczna

Ach ten Filip :) Nieustannie walczy z grawitacją i możliwościami ludzkiego ciała... Ja przy porannym wstawaniu wydaję z siebie wdzięczne "urghhhh.....", a wyobrażam sobie, że Filip nawet nie musi wstawać, bo pewnie śpi w pozycji mostka przez całą noc i rano tylko powraca do pionu... Jak on to robi :) Zapewne lata treningów i wytrwałość w dążeniu do celu mają z tym jakiś związek ;)

Jeżeli jesteście ze mną wystarczająco długo, to możecie kojarzyć tego wygimnastykowanego pana ze zdjęć z naszej poprzedniej sesji, od której minęło już... łolaboga... prawie półtorej roku? Byliśmy jednak z Filipem w stałym kontakcie, ponieważ co jakiś czas wpada mi do głowy niecny pomysł na wykorzystanie jego zdolności do nowych sesji :) Możliwe, że niedługo znowu będziemy mieli okazję razem współpracować przy ściśle tajnym projekcie... Tymczasem zapraszam do obejrzenia galerii poniżej i do odwiedzenia Filipa na Facebooku.


Cała sesja wyszła dość spontanicznie, ponieważ byliśmy w trakcie ustalania szczegółów owego ściśle tajnego projektu (o którym wspomniałem już drugi raz, więc pewnie wcale taki tajny nie jest...), jednak nie byliśmy w stanie jeszcze zorganizować wszystkiego na czas, więc postanowiliśmy  spotkać się na bydgoskiej Wyspie Młyńskiej i ustrzelić kilka komarów... tfu... zdjęć :)


Od strony technicznej, wszystkie zdjęcia zostały wykonane przy pomocy trzech gołych lampek na pełnej mocy (2x YN 560III i 1x SB-600) zamocowanych na bardzo praktycznym uchwycie od Fripers. Mam również swój własnoręcznie wykonany uchwyt na 3 lampy, jednak aluminiowa listwa ugina się trochę pod ciężarem lamp i ich rozmieszczenie nie jest idealne. Na uchwycie FreePower lampy mocowane są w "trójkąt", a w środku znajduje się otwór na parasolkę, więc rozłożenie światła jest równomierna. Nie polecam jednak montowania parasolki podczas wietrznego pleneru, ponieważ właśnie w ten sposób prawie straciłem mojego 150cm kolosa :) Żebra ma całe, choć powyginane :)



Na sam koniec przydały mi się w końcu nadajniki Pixel King z funkcją przenoszenia sygnału TTL i możliwością synchronizacji z bardzo krótkimi czasami migawki (i głównie dla tej funkcji je nabyłem, zdalny TTL wciąż do mnie nie przemawia). Można wtedy przy małych przysłonach (f/1,8 - 3,5) wyjść ponad czas synchronizacji, nie przepalając zdjęć w jasny dzień, bez użycia szarego neutralnego filtru ND. Ma to swoje wady i zalety, jednak czasem okazuje się przydatne.



Aby być na bieżąco ze wszystkimi jakże wspaniałymi postami najlepiej jest polubić mnie na Facebooku, gdzie zawsze będę dawał zapowiedź nowego wpisu. Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz