21.02.2016

Sprzęt: Modyfikatory do lamp reporterskich cz. 2 | Fotografia Portretowa i Muzyczna

Jeden z najbardziej popularnych postów na tym blogu doczekał się w końcu drugiej części :) Jego popularność urosła głównie wśród zapalonych "sprzętowców" i osób rozpoczynających swoją przygodę z modyfikatorami do małych lamp reporterskich. Cieszę się, że mogłem pomóc komuś wybrać odpowiedni dla niego parasol/softbox i zaoszczędzić przy tym pieniądze, które nie zostały wydane na coś zbędnego :) Druga część postu będzie pokrywała jedne z najłatwiej dostępnych i popularnych małych modyfikatorów zakładanych najczęściej bezpośrednio na lampy umieszczone na aparacie. Przydatne, dla reporterów, fotografów ślubnych i okolicznościowych, a także klubowych. Główną cechą wszystkich opisywanych akcesoriów będzie ich mobilność, rozmiar, a nawet cena. Zapraszam do lektury :)


Wpis ten chciałem złożyć już dużo wcześniej, jednak brakowało mi kilku popularnych modyfikatorów. Na szczęście Chińczycy bardzo szybko produkują podróbki w niskich cenach i do celów testowych sprawdzają się one idealnie :) Dodatkowo na forum Nikoniarzy zobaczyłem jakiś czas temu post z pytaniem o to, jakiego modyfikatora użyć w sytuacji, gdy nie można odbić światła od sufitu lub ściany ze względu na ich kolor. Dało mi to dodatkowy impuls do zrobienia tego wpisu. Zamówiłem, więc chińskiego speedbounce'a i pożyczyłem lightsphere (jako, że mój zamówiony nie dotarł...), żeby skompletować sprzęt do testów. Tym sposobem byłem w stanie zrobić zdjęcia używając: gołej lampy, odbłyśnika typu LumiQuest białego i srebrnego, "mydelniczki" Stofen, LightSphere, softboxu reporterskiego, LightBoune'a, RoundFlasha i blendy, jako odbłyśnika dla lampy :) Pominę w tym wpisie różnice w natężeniu światła przy tych samych ustawieniach lampy, ponieważ większość z tych modyfikatorów będzie używana w warunkach, gdzie będzie potrzebne wyższe ISO i jasne obiektywy dla dopełnienia tła światłem zastanym, więc każda lampa na aparacie poradzi sobie z oświetleniem naszego kadru, a może okazać się nawet zbyt mocna.


Zmiękczenie i rozkład światła


Zacznijmy przede wszystkim od pewnego sprostowania. Gdy widzimy w opisie zwykłej mydelniczki typu Stofen, że dzięki niej uzyskamy bardziej miękkie światło, to jest to tylko i wyłącznie zabieg marketingowy, wprowadzający klienta w błąd. Miękkość światła zależy od względnej wielkości modyfikatora w stosunku do fotografowanej osoby. W skrócie, im większa płaszczyzna oświetlająca, i im bliżej twarzy, tym światło jest bardziej miękkie. Czyli maleńka mydelniczka, która nie jest wcale dużo większa od palnika lampy reporterskiej i znajduje się prawie w tej samej odległości od fotografowanej osoby co goły palnik lampy, nie jest w stanie zmiękczyć światła. Może ona wysłać światło w wielu kierunkach, co spowoduje odbicie go od ścian i sufitu i wypełnienie cieni na zdjęciu, co da wrażenie, że zdjęcie jest lepiej oświetlone, jednak twardość cieni pozostanie niezmienna ze względu na rozmiary tego modyfikatora.

Przejdźmy jednak do porównania i krótkiego opisu wyników mojego testu. Są to oczywiście sterylne warunki studyjne. Mają one jednak na celu wyizolowanie samej "twarzy", która została wycięta z pełnego kadru fotografowanego na 35mm na matrycy DX. Odległość maski od tła, to ok 1,5m, a aparatu z lampą od maski, to niecałe 2 metry. Załóżmy, że są to dość neutralne warunki, ale wiadomo, że podczas imprezy w klubie, lub na parkiecie ślubnym sytuacja jest bardzo "płynna" i odległości te, jak również ogniskowa i matryca, zmieniają się. W tym kadrze zmieścimy jednak od 3 do 5 przytulonych do siebie osób na imprezie, a nawet będzie miejsce na portrety, lub zdjęcia 3/4.

Zdjęcia poniżej pokazują odpowiednio rozkład światła na "twarzy", wygląd aparatu z danym modyfikatorem (można dzięki temu łatwo zauważyć, który z modyfikatorów kompletnie zasłania wspomaganie AF lampy reporterskiej) oraz jak wygląda błysk z lampy i rozkład światła w danym modyfikatorze.

1. Lampa z gołym palnikiem skierowanym na wprost. Rozkład światła na twarzy jest w miarę równy, jednak daje ono ostre cienie pod nosem i na tle. Może również mocno uwydatniać świecącą się skórę ze względu na mocny kontrast światła. Zaletą jest brak dodatkowej wagi ze względu na brak modyfikatora i efektywność błysku. Może się jednak okazać, że jeżeli nie mamy lampy, która schodzi z mocą do 1/128, może być za mocna przy otwartych obiektywach i wysokim ISO.


2. Ręcznej roboty odbłyśnik "LumiQuest" mocowany na rzepy. Strona biała tego odbłyśnika bardzo miło mnie zaskoczyła, ponieważ dała wyjątkowo przyjemne światło na twarzy i dość miękką plamę na tle. Wykonany z pokrywki od tacki lasagne (zerknijcie na koniec posta ;) ) waży tyle co nic, a jak się zniszczy to żal będzie tylko chyba rzepów :)


3. Srebrny LumiQuest. Bardzo wydajny, jeżeli chodzi o moc światła, jednak bardzo rozczarowujący, jeżeli chodzi o rozkład światła na twarzy. Ze względu na srebrną powierzchnię, działającą prawie jak lustro, cienie są twarde, a światło dość nierówne. Jest to jednak strona B do bardzo fajnego białego odbłyśnika, więc jest zawsze pod ręką ;)


4. "Mydelniczka" - dyfuzor typu Stofen na wprost twarzy. Używany najczęściej będąc wycelowany w górę, jednak w tym wpisie chodziło głównie o pokazanie zastosowania modyfikatorów w miejscach, gdzie nie mamy luksusu odbijania światła od sufitu i ścian. Skierowany na wprost jest na pewno bardziej wydajny niż skierowany w górę, jednak daje równie twarde cienie co goły palnik. Wielkość cienia na tle jest porównywalna z pierwszym przykładem, ale wydaje się być on delikatnie mniej zauważalny, głównie dzięki wypełniającemu błyskowi odbitemu od ścian i sufitu w moim pokoju. W kolorowych pomieszczeniach może to dać delikatny zafarb, lecz pewnie nie będzie on zauważalny. Na pewno nie na twarzy, która jest głównie oświetlona z błysku na wprost.


5. "Mydelniczka" wycelowana w górę. Miało tego nie być, ale dla porównania niech sobie tu leży :) Musiałem zwiększyć moc błysku o ok. 2EV, żeby wyrównać mniej więcej ekspozycję białej maski. Widzimy jednak, że wielkość cienia na tle się nie zmienia. Zanika on coraz bardziej ze względu na ogrom wypełniającego światła, ale jest on wciąż podobny rozmiarem do tego z przykładu nr 1 i 4. Twarz natomiast dostaje większość swojej ekspozycji ze światła odbitego od sufitu z lekkim wypełnieniem dzięki błyskowi z przedniej części mydelniczki. Jednak gdybyśmy mieli kolorowy sufit, zafarb światła byłby tutaj dość widoczny i walka z balansem bieli byłaby koszmarem.


6. LightSphere na wprost. Takie użycie tego modyfikatora trochę mija się z celem, ponieważ jego konstrukcja została przystosowana głównie do pracy w pionie i wysyłania światła dookoła pomieszczenia. Jest on jednak znacznie większych rozmiarów (i wagi) niż standardowy Stofen, co powoduje, że cień na tle ma delikatniejsze krawędzie, co widać głównie po mniejszych otworach oczu maski. Z dwojga złego wybrałbym jakość światła z LightSphere, ale ze względu na jego rozmiary zasłania on skutecznie wspomaganie AF w niewielkiej lampie SB-600. Dodatkowo czuć, ze jest on założony na palniku i dłuższy bieganie z takim zestawem może być uciążliwe.


7. LightSphere w pionie. Widać, ze w tej pozycji błyszczy, jednak musi zostać zdyskwalifikowany ze względu na regulamin wpisu :) Odbija się od ścian cudownie, ale w kolorowych wnętrzach, będzie równie cudownie farbował całe zdjęcie. Zostaje tu oczywiście tylko dla porównania :)


8. Mały softbox reporterski od Fripers. Niby mały, jednak kupowałem największy rozmiar jaki sprzedawali :) Bardzo lekki i szybki w montażu. Mocowany na rzepową opaskę dołączoną do zestawu. Ze względu na rozmiar zasłania wspomaganie AF, jednak rozmiar właśnie robi tu wielką różnicę, ponieważ cień na tle zamienia się w prawie jednolitą plamę. Osobiście najczęściej używam go na zdalnej lampie w studio do delikatnego doświetlenia oczu od dołu. Idealny również do niewielkich produktów, a i na twarzy daje przyjemne światło. Jeżeli posiadacie aparaty i obiektywy, które radzą sobie bez wspomagania AF z lampy, gorąco polecam ten modyfikator. Wagowo lżejszy od LightSphere, a w miejscach, gdzie nie mamy możliwości odbicia błysku, wygrywa z nim również na jakość światła. Nowe wersje tego softboxu mają również odpinane boki umożliwiające skierowanie palnika w górę i wypuszczenie wypełniającego błysku bokami. Szkoda, że mój tego nie ma :)


9. SpeedBounce / FlashDisc 30cm. Zwał jak zwał, mój to chińska podróba kupiona tylko do tych testów za kilka baksów, jednak czuję, że nie raz przyjdzie mi skorzystać z pomocy tego modyfikatora podczas zdjęć. Po rozłożeniu ma te swoje 30cm (są również wersje 40cm, co da jeszcze bardziej miękkie światło), a w stanie spoczynku mieści się w dłoni :) Cień porównywalny jakościowo z małym softboxem reporterskim, jednak pionowa pozycja palnika powoduje, że SpeedBounce umieszczony jest wyżej względem obiektywu, co powoduje przesunięcie cienia na tle w dół i odsłonięcie wspomagania AF. Myślę, że zabiorę go na następny koncert, na którym będzie można latać po scenie :) Genialna sprawa, jednak ceny w Polsce są mocno przesadzone, jak na tego typu modyfikator. Mam nadzieję, że z wysoką ceną idzie w parze jakość wykonania. Mój "chińczyk" przyszedł z zafarbowanym dyfuzorem ;)


10. RoundFlash. Chyba jedyna słuszna nasadka na lampę reporterską typu "ring flash". Największy z modyfikatorów mocowanych na lampę, dzięki czemu powinien dawać najbardziej miękkie światło, jednak fotografowanie ze światłem otulającym obiektyw skutkuje tzw. fotografią bezcieniową. Chodzi tu oczywiście o "płaskość" światła, jednak ma ono charakterystyczny i "egzotyczny" wygląd przez co może być bardzo atrakcyjne w porównaniu do pozostałych modyfikatorów. Osobiście używałem RoundFlasha kilkukrotnie w swoich sesja w różnych ustawieniach. Poza aparatem na osobnym statywie posłużył jako światło głównie z sesji z Olą i jednej z sesji z Pauliną w zielonej peruce. Natomiast prawidłowe zastosowanie miał podczas brokatowej sesji z Bradem, gdzie idealnie spisał się w roli "rozświetlacza" drobinek brokatu. Użytkowanie RoundFlasha w fotografii reporterskiej i okolicznościowej może być jednak uciążliwe, ponieważ zasłania on praktycznie cały aparat, lampę i obiektyw, przez co tracimy jakiekolwiek wspomaganie AF i mamy utrudniony dostęp do ogniskowania, jeżeli używamy akurat obiektywu typu zoom.


11. Blenda jako odbłyśnik. Kiedyś podczas koncertu w plenerze chodziłem po tłumie i próbowałem robić zdjęcia bawiącym się osobom, jednak było bardzo ciemno i lampa na wprost dawała zbyt ostry efekt. Miałem przy sobie blendę 81cm i kolega trzymał ją za mną, żebym mógł ją wykorzystać do odbicia błysku i efekt był zadziwiająco dobry :) Na dobrą sprawę można byłoby targać ze sobą kogoś kto trzymałby nam białą blendę 180x120cm i mielibyśmy zawsze pod ręką własną mobilną ścianę :) Ale jeżeli działamy solo, blenda ok. 56cm trzymana jedną ręką za głową z palnikiem lampy wycelowanym w tył, w zupełności wystarczy. Daszek czapki przydaje się również jako podpórka ;) Zdjęcie maski mówi samo za siebie. Źródło światła jest największe z wyżej wymienionych i daje najbardziej miękkie cienie. A nawet ich brak, bo cień na tle stał się delikatną ciemną mgiełką za maską. Blendy o niewielkich wymiarach są również bardzo lekkie i składają się w malutkie dyski, które schowamy w każdą torbę. plecak, albo przypniemy za karabińczyk do spodni nie odczuwając jej ciężaru. Moja blenda to ta z serii 5w1, więc ma dodatkowy ciężar kilku warstw. Blenda biało-czarna, biało złota lub biało-srebrna nie spowoduje uszczerbku na naszym zdrowiu ani budżecie, a da naprawdę dobre efekty. Musimy tylko przełknąć wstyd wyglądania jak idiota ze spodkiem na głowie :D

Podsumowanie


Biorąc pod uwagę rozmiary, cenę i wygodę użytkowania, moimi faworytami są: chiński SpeedBounce i blenda użyta jako odbłyśnik. Dają one najlepsze efekty, jeżeli chodzi o jakość światła i zachowujemy przy okazji wspomaganie AF z naszej lampy reporterskiej. Najciekawszym modyfikatorem jest jednak RoundFlash, który daje nam nietypowe światło, dzięki któremu nasze zdjęcia mogą nabrać dodatkowego charakteru. Musimy jednak uważać, żeby nie przesadzić, bo bardzo charakterystyczne schematy szybko się nudzą :)


BONUS: Pod TYM LINKIEM możecie pobrać szablon A4 do odbłyśnika LumiQuest ze zdjęć nr 2 i 3. Są tam dwa rozmiary odbłyśnika na dwóch różnych warstwach w PSD i dwa osobne pliki PDF. Po wydrukowaniu i wycięciu tego większego chciałem przylepić do niego rzep i sięgnąłem do mojego zaufanego pudełka ze szpargałami i na wierzchu miałem 3 pokrywki od jednorazowych tacek aluminiowych do lasagne. Wyciągnąłem rzep i nagle zauważyłem, że te pokrywki, które trzymałem jako mini odbłyśniki do fotografii produktowej co do milimetra pasują na wysokość do wyciętego szablonu :) A to, że są one z jednej strony białe a z drugiej srebrne i są sztywniejsze od zwykłej kartki tekturowej było mega bonusem dla mnie :) A tak baj-de-łej, to szablony LumiQuest'a są w necie, tylko ja jakoś nie mogłem trafić na konkretny i narysowałem w PSie swój, więc się dzielę :)


Aby być na bieżąco ze wszystkimi jakże wspaniałymi postami najlepiej jest polubić mnie na Facebooku, gdzie zawsze będę dawał zapowiedź nowego wpisu. Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. Ciekawy wpis. Na polu walki trzeba będzie wypróbować strzelania jedną ręką i z blendą za głową :D W fotografii ślubnej może być conajmniej śmiesznie ale efekt może być ciekawy :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe i praktyczne porady :)
    Dziękuję i pozdrawiam 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe i praktyczne porady :)
    Dziękuję i pozdrawiam 😃

    OdpowiedzUsuń
  4. Super wpis ... Napewno skorzystam z porad ... Dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pkt. 7. Przecież po to jest LightSphere żeby używać go gdy nie ma sufitu od którego można odbić błysk. Obiekt oświetla się światłem rozchodzącym się na boki, a górna klapka lightsphere ma za zadanie odbić światło do bocznych ścian właśnie. Nie powiedziałbym więc, że w zestawieniu dla modyfikatorów używanych gdy nie ma sufitu jest on zdyskwalifikowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzi tutaj również w grę sytuacja, gdy ściany mają zbyt mocny kolor i wtedy LightSphere może dać spory zafarb, bo jednak większość światła wypełniającego pochodzi z odbicia. Ale oczywiście, gdy ściany są neutralne to ten modyfikator spisuje się wyśmienicie :)

      Usuń
  6. Zakupiony softbox to http://fripers.pl/p/microbox-mbs-softbox-do-lampy-reporterskiej-biale-wnetrze-aurora/ czy http://fripers.pl/p/microbox-mas-softbox-do-lampy-reporterskiej-biale-wnetrze-aurora/ różnica w wilkości to 15x20 lub 20x28... Nie wiem tylko co oznacza MAS i MBS (?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://fripers.pl/p/microbox-mas-softbox-do-lampy-reporterskiej-biale-wnetrze-aurora/
      ten największy
      czyli jednak nie ma odpinanych boków :)

      Usuń
  7. Świetny test Jacku, dziękuję. Ciekawi mnie tylko, jakich ustawień lampy używałeś na każdym ze zdjęć testowych, domyślam się że nie był to TTL. Pozdrawiam Wojtek.

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie. Jakie były straty EV przy poszczególnych modyfikatorach? Robiłeś w M, czy w TTL i nie wiesz?
    Jest też opcja by lampę trzymać w reku na kablu typu SC17, ma się wtedy większe pole manewru i osiąga jeszcze inne efekty. Ja tak to stosuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak robiłem test to wiedziałem jakie były straty, natomiast nie chciałem aż tak bardzo szczegółowo w to wchodzić, bo i tak w ciemnych klubach, czy na parkiecie weselnym nie ma to najmniejszego znaczenia, bo każda lampa da radę :) No chyba, że zachce się nam bawić w oświetlanie wszystkich gości na raz na f/11... ;) Robiłem w M i największą stratę światła ma roundflash i blenda głównie ze względu an powierzchnię świecenia i ilość odbicia światła zanim zostanie wypuszczone na ludzi :)

      Usuń